Do późnej nocy.Serpentyny w górę i w dół.
Już wiem, tuż przed wyjazdem kupiona nawigacja nie ma zaktualizowanych map.
Pcha mnie w dawno niekonieczne objazdy.
Z jednego takiego nie wracam na Aurelię i jadę drogami takimi że sam się boję, serpentyny nie kończące się, w górę i w dół.
Obok "pilot" mówi że nie wyrabia, żołądek ma bardzo blisko gardła, ale nie ma litości,na tej drodze Włosi też wyprzedzają.
Po kilkudziesięciu kilometrach wracam na Aurelię.
Dzisiejszy nocleg najmocniejszy, w hotelu miliongwiazdkowym (a co stać nas :) ).
Jest ciepło,plaża czeka :).